Życie wewnętrzne to dla niektórych film nieodkryty, a dla innych zapomniany, bez wątpienia jednak warty odkrycia lub przypomnienia. To druga, po Domu wariatów (1984), część sagi o Miauczyńskim – postaci znanej także z kolejnych filmów Marka Koterskiego: Nic śmiesznego, Dnia świra czy Wszyscy jesteśmy Chrystusami. Tym razem ma on jednak na imię Michał, a nie jak bohater pozostałych filmów – Adam. Podobnie jak inne filmy cyklu, Życie wewnętrzne opowiada o duchowym upadku polskiego inteligenta. Stanowi próbę opisu i analizy przyczyn jego wewnętrznej degrengolady, objawiającej się rozpadem więzi rodzinnych i niemożliwością autentycznego zaangażowania w związek uczuciowy. Uwiądowi relacji z bliźnimi towarzyszy zanik wewnętrznego życia, całkowicie przygniecionego przez szarą, siermiężną rzeczywistość. Koterski portretuje ją bez taryfy ulgowej, posługując się poetyką naturalistyczną, czy wręcz turpistyczną, choć też na każdym kroku umieszcza elementy groteski. Nieustannie powtarza sceny, w których bohater wykonuje codzienne czynności: wstawanie, droga do pracy, powrót z pracy, przeżuwanie obiadu, gazeta, telewizja, karykatura rodzinnej rozmowy, wzajemna obojętność małżonków, samotność i lęk dziecka. Tylko w nocy bohater żyje naprawdę – we śnie. Przenosi się do erotycznego raju, gdzie spotykane codziennie sąsiadki zaspokajają jego najwymyślniejsze fantazje, podsycane przez opowieści o grasującym w okolicy gwałcicielu – „wampirze”. Przygody w onirycznej arkadii kończą się jednak zawsze za wczesnym przebudzeniem. Znów trzeba podnieść znękane ciało i wtłoczyć je w kołowrót codzienności. Kolejny dzień jest repliką poprzedniego. I tak bez końca. Beznadziejność egzystencji i duchową pustkę Michała ukazał Koterski w ciągu scen, przypominających koszmarne malowidła. Jałowość życia Miauczyńskiego powoduje, że w bohaterze narasta agresja i obłęd. Jeśli wjeżdżając windą może zrobić na złość sąsiadce, Miauczyński na pewno to zrobi. Jeśli może się zemścić na sąsiedzie z wiecznie szczekającym psem, nie przepuści żadnej okazji. Jeśli wyrzucając śmieci może zaimponować butelką whisky, której sam nie wypił, będzie miał swoją drobną satysfakcję. Codzienność staje się pułapką, z której nie ma wyjścia. Groteska i czarny humor mieszają się w niej z autentycznym tragizmem.