Film zrealizowany w ramach serii Nasz spis powszechny, wyprodukowanej przez Pawła Łozińskiego. Małe, senne Miasteczko Śląskie koło Tarnowskich Gór. Bezrobotny polonista Radek zatrudnia się jako rachmistrz w przeprowadzanym właśnie spisie powszechnym. Dobiega trzydziestki. Mieszka z matką emerytką. Ledwie wiążą koniec z końcem i coraz częściej dochodzi między nimi do kłótni. Jako rachmistrz Radek chce dorobić parę groszy i nieco podreperować skromny domowy budżet. Towarzyszymy mu w jego wędrówce od domu do domu. Zaglądamy do mieszkań i gospodarstw. Poznajemy zwykłych ludzi borykających się z rozmaitymi problemami. Radek odwiedzając ludzi robi znacznie więcej, niż wymaga się tego od rachmistrza. Jest miły, cierpliwy, wyrozumiały, stara się wysłuchać każdego, dodać otuchy, zwłaszcza ludziom starszym, samotnym, opuszczonym przez rodzinę. Oni najbardziej poszukują kontaktu, jakiegoś pozoru bliskości. Odwiedzamy starszą kobietę, szczęśliwą, że ktoś chce słuchać jej opowieści o długim życiu. Rachmistrz staje się adresatem wspomnień, żalów do świata i skarg do losu. Niemłode już małżeństwo opowiada o swoim dramacie. On cierpi na chorobę Parkinsona, od 28 lat jest sparaliżowany. Mimo to, żona jest z nim szczęśliwa. Oboje nie tracą nadziei, nadal się kochają. Z kolei pewna samotna matka w jednym pokoju bez łazienki i ubikacji wychowuje siedmioro dzieci. Nie narzeka, tylko stara się cieszyć codziennością.
Bohater staje się rzecznikiem reżysera, swego rodzaju medium. Kamera jest tylko milczącym świadkiem. Wycofana, tylko rejestruje wyznania odwiedzanych ludzi. Opowiadają oni o swoich dolach i niedolach, o tym, jak się żyje w nowej rzeczywistości, o kłopotach finansowych, codziennych radościach i troskach. Zdradzają rodzinne sekrety, wydarzenia niezwykłe w ich życiu, jakby z okruchów pamięci próbowali skleić jakąś całość. Z ich wspomnień i zwierzeń powoli wyłania się obraz kraju, głębszy i bardziej przejmujący niż z rubryk wypełnianych w spisowych arkuszach. Ciepła obserwacja staje się pars pro toto szkicem do zbiorowego portretu. W ostatniej scenie bohater spisuje matkę i siebie. Przy rubryce „kraj urodzenia” waha się: „wcale mi się nie chce tej Polski zaznaczać. Ale niech już będzie”. Ten niewesoły, przejmujący portret szarej codzienności nagrodzony został Złotym Lajkonikiem na Krakowskim Festiwalu Filmowym, a także nominacją do Europejskiej Nagrody Filmowej.