Czy jeśli społeczność decyduje o tym, co jest normalne, to również stanowi o tym, co jest prawdziwe? W algierskim filmie Krwawe fasolki to, co prawdziwe zlewa się z tym, co możliwe. Z pewnością duża w tym rola udziału w projekcie grupy dzieci, które po części bawią się w odgrywanie ról, po części inscenizują wydarzenia związane z algierską walką o niepodległość. W gorący letni dzień kliku chłopców jedzie na plażę. Przyłączają się do nich dwie dziewczyny. Towarzyszymy bohaterom scena po scenie aż po noc, kiedy wspólnie porwą żołnierza. Surrealistyczna rewolta uwolni mroczne i przerażające moce, które uderzą w to, co dorosłe (a więc kolonialne). Narimane Mari nawiązuje do twórczości Jeana Vigo i Jeana Roucha, ukazując bunt i trans. Posługuje się przy tym pełnym wyobraźni podejściem do etnografii. Przede wszystkim jednak interesuje Mariego to, jak rodzą się legendy oraz – w nie mniejszym stopniu – to, jak w ramach rewolucyjnej symboliki przebiega ich dekonstrukcja. Efektem końcowym jest zaskakujący, pełen przemocy film stanowiący wyraz determinacji, by obalić stary ład i zacząć na nowo. Jednocześnie obraz przepełnia widza niezwykłym, czarownym lękiem – uczuciem zbliżonym do tego, jakiego doświadczamy omiatając słabym światłem latarki wnętrze pogrążonego w ciemnościach pomieszczenia.